Tu się nie sprawdza prognozy – tu się je czuje. Klimat w Puerto to taka pogodowa strefa komfortu. Zimą nie marzniesz, latem się nie topisz. Serio – w styczniu chodzisz w krótkim rękawie, a w lipcu nie umierasz z gorąca. Idealny balans: 20°C średniorocznie, w dzień 15–28°C w zależności od sezonu. Czyli tak jak lubię – zawsze gotowy na spacer, na kawę na tarasie, na plażę.
Byłem tu raz w czerwcu i do dziś wspominam to jak ukrytą opcję premium. Zero tłumów, zero deszczu, 30 dni słońca. Miasto jest wtedy na totalnym chilloucie – lokalsi spokojni, turystów akurat tyle, żeby było życie, ale bez zadeptania. Siedzisz przy oceanie, popijasz cortado, w tle szum fal i palmy. Nie musisz nic robić – samo bycie wystarcza.
Zimą Puerto przełącza się w tryb slow. Robi się bardziej zielono, więcej powietrza, więcej spokoju. Temperatura w dzień może czasami spaść do 15°C, a w nocy schodzi do 8–10°C, więc bluza wystarczy. Deszcz? Może dwa dni w miesiącu – bardziej dla zasady niż realnej przeszkody. To wtedy Puerto oddycha inaczej – nie żeby mniej intensywnie, po prostu głębiej.
Chcesz się kąpać, surfować, smażyć na słońcu – lato, wiadomo. Czerwiec–listopad to sezon na oceaniczne przyjemności, bo woda dochodzi do 23°C. Ale jeśli wolisz mniej ludzi, więcej luzu i nadal świetną pogodę – wrzesień i październik to złoto. Miasto nie śpi, ale też nie goni.
Puerto to nie jest przypadek. Pasaty robią tu robotę – ciepłe, ale świeże wiatry znad Atlantyku, które chłodzą dokładnie tyle, ile trzeba. Do tego prądy Zatokowe grzeją wodę. A nad wszystkim unosi się to słynne „morze chmur”, które daje cień i tworzy ten unikalny mikroklimat doliny La Orotava. Trochę jak magiczny parasol nad miastem.
Jeśli masz dość betonu, ekranów i pośpiechu – wskakuj do oceanu. Tu sporty wodne to nie aktywność, to styl życia. Surfing, snorkeling, nurkowanie – nieważne, czy jesteś pro czy pierwszy raz z rurką. Woda zaprasza. A jak nie ocean, to plaża z czarnym wulkanicznym piaskiem – wygląda kosmicznie i daje totalnie inne wrażenie niż typowy „białoplażowy” kurort.
Tyle właśnie masz tu słońca. 3000 godzin. To znaczy: możesz żyć na zewnątrz. Jeść, pracować, gadać z ludźmi, oglądać zachody słońca, grać w planszówki w knajpie z widokiem na wodę. I nie ma, że nie zdążysz – tutaj czas się nie spieszy, tylko płynie.
To nie jest kurort z katalogu. To miejsce z duszą, klimatem i pogodą, która nie męczy. I choć nie mieszkam tam na stałe, to wracam jak do znajomego, którego zawsze chcesz spotkać jeszcze raz. Bez względu na miesiąc – Puerto daje Ci swoje najlepsze strony. Ty tylko musisz mieć chwilę, żeby je zobaczyć.