Stała populacja w tych obszarach jest zazwyczaj bardzo niewielka. Wskaźnik zaludnienia wynosi średnio zaledwie 9,4 procent. Na wyspach takich jak Lanzarote i Fuerteventura przekracza nawet 20 procent. O takich faktach poinformował profesor geografii na Uniwersytecie La Laguna (ULL), Moisés Simancas, Komitet ds. Wyzwań Demograficznych w Parlamencie Wysp Kanaryjskich.
Ze względu na takie liczby i trendy, te dzielnice były zwykle postrzegane negatywnie. Oczekiwano nawet zakazów. Jednak Simancas mówi, że „prawo i surowa rzeczywistość są dwiema różnymi rzeczami”. Jego zdaniem nie uda się uniknąć tych trendów. I próba uniknięcia ich nie jest konieczna ani skuteczna.
Według jego badań przyczyną tego zjawiska są "nowe trendy turystyczne" po moratorium z 2001 roku. Według niego 12,6 procent obszarów turystycznych jest przeznaczonych do użytku mieszkaniowego. Wcześniej były one związane albo z polami golfowymi, albo powstały z mieszanki użytkowania turystycznego i mieszkaniowego - na przykład poprzez budowę luksusowych apartamentów. "W niektórych przypadkach nawet wspierane przez Wyspy Kanaryjskie".
Profesor ULL widzi takie trendy szczególnie na obrzeżach turystycznych miejscowości. „Stwierdzamy, że następuje zmiana w użytkowaniu, od apartamentów wakacyjnych do stałych mieszkań, ze wszystkimi związanymi z nimi konsekwencjami” - wyjaśnił badacz.
Spójrzmy na przykład na wyższe partie Puerto de la Cruz, aby potwierdzić tę tezę. Ta rezydencjalizacja poza strefami hotelowymi jest dziś uważana za jedną z głównych przyczyn spadku normalnych mieszkań dla mieszkańców. I tym samym za przyczynę wzrostu oferty prywatnych apartamentów wakacyjnych.
W związku z tym liczba mieszkańców w tych obszarach rośnie. W obszarach wiejskich na Wyspach Kanaryjskich spada ogólnie liczba mieszkańców, czasami znacznie. Analiza rejestracji i zmian meldunkowych pokazuje, że dominują nimi osoby o zagranicznym pochodzeniu.
Według swoich analiz Simancas sugeruje zachowanie zakazu prywatnego wynajmu wakacyjnych nieruchomości w turystycznych obszarach. Podaje jako powód, że jest to model biznesowy konkurujący z tymi, które przestrzegają określonych przepisów.
Profesor apeluje więc o to, aby nieruchomości wykorzystywane jako apartamenty wakacyjne stały się zwykłymi mieszkaniami. Wzywa również do oznaczenia obszarów jako obciążonych. Ponadto proponuje zniesienie podziału na strefy w planowaniu miast. "Rzeczywistość pokazuje, że są one bezużyteczne".
Planowanie miast musi „przeprojektować infrastrukturę, infrastrukturę i usługi, ponieważ istnieje popyt na szkoły i oferty publiczne”, mówi ekspert. Planowanie to powinno uwzględniać, że są one zgodne z użytkowaniem mieszkaniowym. "Do tej pory traktowaliśmy turystyczne obszary przybrzeżne jako elementy kartezjańskie, które wydawały się być izolowane". I z tej perspektywy musimy się w przyszłości pożegnać.
Według Simancasa żądane przez protestujących w „20A” moratorium turystyczne nie jest skuteczne. Obejmowałoby ono tylko turystykę. I pominęłoby stałych turystów. W przyszłości należy bardziej zwracać uwagę na zdolności wysp i na zrównoważony rozwój.