Obawy były ogromne, ale na szczęście Wyspy Kanaryjskie były bardzo dobrze przygotowane do nadejścia fatalnej pogody. Z powodu silnych wiatrów odwołano łącznie w tych dniach 761 lotów. Wiele innych połączeń z Wyspami Kanaryjskimi zostało przekierowanych. Na przykład lot Tuifly 2262. Maszyna wystartowała z Hanoweru na Gran Canarię i po nieudanej próbie lądowania na Wyspie Kanaryjskiej musiała wykonać kilka okrążeń, zanim ostatecznie trafiła na Fuerteventurę.
Powstawały one zwłaszcza w niedzielnych godzinach porannych. Służby miały bardzo dużo pracy. Oprócz zgłoszeń związanych z intensywnymi opadami deszczu i silnym wiatrem służby otrzymywały też zgłoszenia o osunięciach skał. Stało się tak w gminie Los Realejos na Teneryfie, gdzie samochód osobowy został przygnieciony ogromną skałą, która oderwała się ze zbocza. Na szczęście w tym przypadku nikt nie ucierpiał.
Strażacy uczestniczyli też w akcjach związanych z pompowaniem wody, która spływała z gór w kierunku oceanu. W szczególności było to odczuwalne w okolicach El Rosario i La Laguna, gdzie zostały zniszczone linie energetyczne.
W stolicy - Santa Cruz oraz San Juan de Rambla występowały duże problemy z zasilanie, nie działały światła na skrzyżowaniach.
Ulewne deszcze opanowały też pobliskie „zielone wyspy”, czyli: La Palmę, La Gomerę i El Hierro. Nie było jednak większych szkód oprócz powodzi i zwalonych drzew. La Palma odnotowała rekordowe opady w gminie La Galga. Spadło 213 litrów wody na metr kwadratowy. W Santa Cruz de La Palma było co najmniej 134, a w Mazo 112 litrów wody na metr kwadratowy. Mocno padało też na Gran Canarii. Stolica Las Palmas odnotowała największe opady w swojej dzielnicy Tafira od 1989 roku. Zmierzono 111 litrów wody na metr kwadratowy.