Rój sejsmiczny, który został wykryty kilka dni temu w okolicach wulkanu Teide zaniepokoił mieszkańców Teneryfy, oraz turystów, którzy mają zaplanowane wakacje na Wyspach Kanaryjskich. Władze Teneryfy jednak uspokajają. Takie epizody miały już miejsce wcześniej i nic groźnego się nie wydarzyło.
- Nie po raz pierwszy zaobserwowano coś takiego. Podobne epizody zostały zarejestrowane 2 października 2016 r. i 14 czerwca 2019 r. - wyjaśnia Luca D'Auria, dyrektor Involcan Volcanic Surveillance Area.
- Nie ma żadnych znaków wskazujących na erupcję wulkanu na wyspie, a ta aktywność nie jest od teraz, trwa od wielu lat, co zmusza władze i mieszkańców do bycia bardzo czujnym, ale bez konieczności ogłaszania alarmu - przekonywał Prezydent Cabildo de Tenerife, Pedro Martín.
Jak mówią naukowcy, ostatnie zdarzenia w okolicach wulkanu Teide związane są z systemem hydrotermalnym, w skład którego wchodzi gaz, para i gorąca woda, znajdującym się pod wulkanem. - Może nadejść gaz z głębszego źródła, które ponownie znajdzie się pod ciśnieniem – mówią eksperci.
Jednocześnie naukowcy przypominają, że Teneryfa jest wyspą aktywną wulkanicznie. Ostatnia zanotowana erupcja wulkanu na Teneryfie miała miejsce w 1909 roku i dotyczyła obszaru nazwanego Chinyero Rozpoczęła się 18 listopada 1909 roku i trwała 10 dni. Początkowe 9 otworów emisji wulkanu zredukowały się do 3 głównych kraterów.
- Chociaż obecne wydarzenia nie są oznaką erupcji w krótkim lub średnim okresie, prawdopodobieństwo nie jest zerowe, a Teide prędzej czy później ponownie wybuchnie - wyjaśnia Luca D'Auria