Chcecie coś wysłać na Wyspy Kanaryjskie? Omijajcie z daleka urzędy pocztowe. Okazuje się, że paczki wysyłane z różnych zakątków świata na Wyspy Kanaryjskie mają nawet kilkumiesięczne opóźnienie. Dowodem tego jest wpis w mediach społecznościowych jednego z mieszkańców Wysp Kanaryjskich/
„Chłopaki, w końcu dostałem swoją świąteczną paczkę”. Pod tego typu postami jest wiele komentarzy, a sami Kanaryjczycy śmieją się z tego problemu, chociaż już pracownikom miejscowej poczty do śmiechu wcale nie jest. Na dostawę czekają wciąż świąteczne paczki. Jeśli problem początkowo znajdował się w Madrycie, teraz korek przeniósł się na Wyspy Kanaryjskie.
Zawiniły niewystarczające lub wadliwe systemy komputerowe, więc większość pracy trzeba wykonać ręcznie, a to powoduje ogromne opóźnienia. Urzędy pocztowe na Wyspach Kanaryjskich nie są przystosowane do takiego potoku przesyłek – ani pod względem personelu, ani technologii. W związku z tym opakowania są przechowywane w stosach po setki sztuk, a te stosy są rozładowywane bardzo powoli.
Obecnie przyjmuje się, że na dostawę czeka około 3000 paczek. Większość z nich, około 2500, znajduje się w prowincji Las Palmas de Gran Canaria, czyli na wschodnich wyspach. W zachodniej prowincji Santa Cruz de Tenerife jest jeszcze około 500 paczek.
Hiszpańska Correos spotyka się z coraz większą liczbą skarg, ze strony niezadowolonych klientów. Z drugiej strony pojawiają się skargi ze strony pracowników, którzy nie są w stanie poradzić sobie z obciążeniem pracą. Rozwiązania problemu nie widać, a na Wyspy wciąż przybywają kolejne paczki...